09 stycznia 2013

Rozdział 01.

~*~*~ DANIEL ~*~*~
 
Każdy człowiek wyładowuje się w inny sposób. Niektórzy krzyczą, inni męczą antystresa… a ja walę w bębny. Dziś oprócz tych 2 godzin u Marcela czeka mnie chyba dodatkowe walenie w domu. Bardzo proszę – bez podtekstów. Powód mam dość nietypowy – pan wszechwiedzący, idealny, łagodny jak baranek, uprzejmy Filip przyjeżdża do rodzinnego miasta. Niby nic w tym dziwnego, w końcu to mój brat, ale… zawsze jest jakieś „ale”. Zaczęło się to… chyba pod koniec grudnia. Miałem taki tam sen dla dorosłych. Z nim w roli głównej. Chyba nie muszę tłumaczyć co rano zastałem. Od tego czasu zacząłem mu się baczniej przyglądać. Gdy grał na gitarze miałem ochotę się z nią zamienić, gdy mówił chciałem dotknąć jego ust swoimi, gdy roztrzepywał włosy marzyłem, by zatopić w nich ręce, przy przeciąganiu się chciałem całować jego szyję. Przed sylwestrem spaliśmy w jednym łóżku. I to był koszmar. Czułem jak policzki mi płoną, serce miało ochotę mi wyskoczyć z piersi… przytulał mnie, a ja z jednej strony chciałem zostać w tych ramionach, a z drugiej… być jak najdalej od niego. Kocham go. I już nie jak brata. To coś poważniejszego. Niektóre rzeczy przychodzą do głowy w mało odpowiednich momentach. Nie, wcale nie walnąłem w słup, gdy przypomniał mi się nasz pocałunek w walentynki. Przynajmniej autobus już przyjechał. Według tego co słyszałem rano to rodzice powinni wrócić za jakieś 2 godziny. To chyba żart! Mam z nim zostać 2 godziny sam na sam? … Dlaczego ja panikuję? Przecież się nie rzucę na niego… chyba. Ok. teraz weź Danielu głęboki oddech, idź do domu i… cholera, muszę zapalić! Mój sposób na stres nr 2. Moje kochanie nie lubi fajek, więc rundka dookoła bloku. Tam tak naprawdę nie pisze „moje kochanie”, po prostu macie problem z oczami. Dobra, weź się w garść i otwórz te cholerne… Świat się kończy. Czy ja słyszę, że moje kochanie ogląda nieprzyzwoite rzeczy? Te drzwi są uchylone, więc nic złego się nie stanie jak zajrzę. Czy to będzie wredne jak teraz go zawołam? Ha! Najwredniejsze pomysły rodzą się w kuchni. No ale co w tym dziwnego, że nalałem herbatę do kubka. Woda jest gorąca. Co tam, że dostanę po głowie!
-Filip!
Ha, zastopował, idzie tu.
-Jeżeli masz jakąś durną sprawę to jesteś martwy.
Co za… cham. Żeby tak do brata?!
-No wiesz co? Tyle czasu cię nie widziałem, a ty… zraniłeś moje serce!
-Pomińmy fakt, że nie widziałeś mnie tylko miesiąc. A o czy byś tak bardzo chciał pogadać?
Amator, myśli, że za duża koszulka to ukryje?
-No wiesz… miałem nadzieję, że ty coś wymyślisz.
Kocham go irytować. Tak fajnie mruży wtedy oczy.
-Nie żyjesz. I odstaw ten kubek zanim wszystko rozlejesz.
Oj, nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem się nim bawić. Ale to tak odruchowo. Żeby postawić kubek na parapecie muszę się wychylić nad chamem. Idealny moment, by „przypadkowo” wylać herbatę
-Wybacz.
Uroczy uśmiech nr 4. Już widzę te kurwiki w jego oczach.
-Twój żywot z każdą minutą się skraca. Chcesz to jeszcze pogorszyć?
-No przepraszam. Jak chcesz to mogę ci pomóc to wyczyścić.
Uroczy uśmiech nr 1. Nigdy nie należałem do nieśmiałych osób. Dlatego nie będę żałować tego, co zaraz zrobię. Jak coś to jestem pijany.
-Wiesz chyba jednak sobie sam poradzę.
-Nie poradzisz.
I tutaj, teraz, klęcząc między jego nogami polizałem jego wybrzuszenie. Zlizywanie herbaty z krocza Filipa – to jest jeszcze lepsze niż walenie. Nie tylko w talerze. Czas kontynuować droczenie się. No po prostu nie mogę. Jak nie szparki ze złości to bardzo szeroko otwarte ze zdziwienia. Aż się musiałem zaśmiać. Oh no proszę, moje kochanie się zawstydziło. Ale… żeby od razu patrzeć się na mnie jak na jakieś UFO?! Dobrze jest, próbuje coś powiedzieć. Trochę to trwało, ale…
-Czy ciebie pojebało?
Co tak słabiutko, nie lepiej krzyknąć? Grzywka mi opadła na oko, ale po cholerę ją odgarniać?
-Nie.
No nie wierzę. Zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Mówiłem, że go kocham. On mnie naprawdę dobija. Myśli, że jak mnie delikatnie odepchnie to dam sobie spokój? Jasssne.
-Daniel, ja… nie wiem co ci odbiło, ale przestań. Tak nie można.
-Czyżby? Ja widzę, że raczej ci się podoba, więc po co przerywać?
I bezceremonialnie przejechałem językiem jeszcze raz po jego spodniach i zacząłem je leciutko podgryzać. Lubię słuchać jak ludzie jęczą przeze mnie. A w jego przypadku to muzyka dla moich uszu.
-Więc…? Znów powiesz, że tak nie można?
-To jest… chore, wiesz o tym? To, że mi się podoba nie zmienia faktu, że nie powinniśmy!
-Zwykle nie narzekałeś na dwóch facetów w jednym łóżku.
Uroczy uśmiech nr 2. Szparki znów się pojawiły, uwaga!
-Dwóch facetów mi nie  przeszkadza. Ale obcy faceci, a bracia to dwie zupełnie inne sytuacje!
-Mi tam nie robi różnicy.
To było wredne. I co? Przynajmniej czuję smak jego warg. One naprawdę są takie miękkie, czy tylko mi się tak wydaje? Mateusz musiał być naprawdę idiotą, że go zostawił. Są miękkie, pełne… cudo. A on nadal próbuje mnie odepchnąć. Ciekawe czy mu się uda. I tak ja jestem silniejszy. Powoli przestaje się opierać i… Chyba zacznę wierzyć w Boga! Moje kochanie to odwzajemnia! Był kiedyś taki film. Książka w sumie też, 3 metry nad niebem? Coś w tym stylu. W każdym razie właśnie tak się czuję. Jego ręce mi zawędrowały pod koszulkę. Były zimne. A ja rozgrzany. Właśnie poznałem znaczenie ”dreszczu podniecenia”. Zaczyna ją podwijać do góry.
-Jesteś pijany, prawda? Normalnie byś czegoś takiego nie zrobił.
-A nawet jeśli? Przeszkadza ci to?
Koszulka się przywitała z podłogą, a ja znowu się zatopiłem w tych cudownych ustach. Serce bije mi jak szalone, a jego ręce zaczęły wędrówkę po mojej klacie. Ściągnąłem mu koszulkę, a on zatapia swoje orzechowe spojrzenie w moich oczach. Ręką zacząłem ugniatać jego krocze.
-Pomóc ci się rozładować?
Uroczy uśmiech nr 5. Powrót do poprzedniej pozycji. Rozpiąłem rozporek, a jego władczy bizon ujrzał światło dzienne. Jeszcze raz spojrzałem mu w oczy i przejechałem perwersyjnie językiem po wargach.
-Ale ty głupi jesteś.
-Mam przestać?
-Nie, kontynu- Ah!
On jest mój. Mój. Mój Filip. Tylko mój. Uwielbiam jak się zawstydza. Przejechałem mu językiem po całej długości, a on jest bardziej czerwony od biurkowej ściany*. Pocałowałem go w sam dzióbek i zniżyłem się do jąder. Brałem je do ust, lizałem, ssałem. Złapał moją głowę i pokierował w stronę swojej sterczącej batuty. Próbowałem włożyć go całego do buzi, a Filipkowi coraz bardziej się podobało. Im dłużej zajmowałem się jego nieupadłym rycerzem, tym bardziej Filipek się zatracał. Zaczął szybciej ruszać biodrami. Kochanie już zaraz miało dochodzić, gdy… Wypierdolę ten telefon przez okno! Może i mu wibruje w kieszeni, no, ale… Cholera, oprzytomniał. On myśli, że pozwolę mu go odebrać?
-Olej go.
-A jak to coś ważnego?
-Ja pierdolę…
Uwielbiam uczyć telefony latać. No, a teraz czas się zająć… pewną tylną częścią ciała. Podniosłem się, a jego przewróciłem na plecy. Uwiesiłem się nad nim, a on… cholera, kocham go! On dobrowolnie mnie przyciągnął i pocałował. Czułem się jak w niebie. Ale aniołkiem nigdy nie byłem, więc pobawię się w wampira. Schyliłem głowę, by móc zacząć całować jego szyję. Jego mieszanka zapachowa doprowadza mnie do szału. Połączenie wiśni, mięty i piżma jest taaakie seksowne. Zacząłem tą skórę gryźć. Uśmiechnąłem się, gdy poczułem rękę tam, gdzie nie powinienem. To było silniejsze ode mnie – musiałem jęknąć, gdy palce wsunęły mu się pod materiał i zaczęły uciskać moją sterczącą pałę. Nie jestem chamski, nie chcę, by moje kochanie coś (bardzo) bolało. Pochyliłem głowę, tak, by mieć usta przy jego uchu i szepnąłem jak najseksowniejszym głosem.
-Unieś biodra.
Poczułem jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Ale był grzeczny, uniósł je, a ja wreszcie pozbyłem się tej kłopotliwej rzeczy zwanej spodniami. Próbując go przygotować wsunąłem palce w jego spragnioną dziurkę. Kochanie zaczęło kontynuować wcześniej przerwana czynność. Miałem wsunięty jeden palec.
-Możesz dalej.
Proszę bardzo, wsuwam drugi, potem trzeci. Kochanie mi znowu jęczy, a mi coraz bardziej staje. Spojrzałem mu w oczy… a w nich było same pożądanie.
-Od przodu, czy od tyłu?
-Od przodu.
On jest taaaki uroczy! Aż musiałem go pocałować. Prosto w usta. Posadziłem go wygodnie i po chwili w niego wszedłem. Może i mu ją rozpychałem, ale i tak jest ciasno. Słyszałem kiedyś, że seks z facetem jest jak z kobietą, tylko lepszy. I muszę temu komuś przyznać rację. Wszedłem do końca, ale kochanie się skrzywiło, więc poczekałem. Po chwili zacząłem się powoli poruszać. Kocham sprawiać ludziom przyjemność. A Filip próbuje się powstrzymać od jęknięcia. Jeszcze jedno pchnięcie i zaprzepaściłem mu plany. Zaczynam pchać coraz szybciej i mocniej.
-Daniel, nie!
-Co nie?
-Wolniej, już nie mogę…
-Od kiedy jesteś taki delikatny?
Mimo jego protestów przyspieszyłem, a jego jęki stały się jeszcze bardziej donośniejsze, aż w końcu doszedł. Zgarnąłem odrobinę spermy na palec, a on to grzecznie zlizał. Jeszcze chwila i sam dojdę. Jeszcze 3 pchnięcia i wytrysnąłem życiodajnym płynem. Świat zawirował mi przed oczami. Gdy doszedłem do siebie spojrzałem w lewo, a tam… cholera! W drzwiach stoi mama. Patrzyła i nie mogła wydobyć słowa, a my zamarliśmy.
-Nie wierzę…
Oh, chyba ją to trochę zaskoczyło. Przynajmniej znowu jesteśmy sami. Kurwa… znowu te kurwiki. Jak Filip jest zły, to lepiej uciekać, a jak wściekły…
-Daniel…
Zacisnąłem oczy i zakryłem się rękoma.
-Tylko nie bij!
-Zapomnij.
Zapiąłem ekspres i zacząłem uciekać. Ale dokąd?! Kuchnia? Brak drzwi. Balkon? Za zimno. Salon? I tak wejdzie! Jego pokój! Dzięki człowiekowi, który wymyślił zamek. Szlag by to! Czemu ta zasuwka nie chce wejść?! O-ho… już włożył bokserki i szarpiemy się o drzwi. Moje życie było piękne. Żegnaj, świecie!
-Kochanie, może odstawisz ten kubek i porozmawiamy? Tak na spokojnie.
Uroczy uśmiech nr 6.
-Nie! Ma! Mowy! To wszystko twoja wina!
NIE! Już wolałbym się nie schylać. Ten… ten… ten potwór rozbił mój ulubiony kubek! W życiu się do niego nie odezwę. Łaski bez! Z podniesioną głową wróciłem do pokoju wyrzuciłem jego koszulkę za drzwi i się zamknąłem A Filip może mnie pocałować w dupę, phi!
 
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
 
*każda ściana w jego pokoju ma inny kolor, a ta gdzie stoi biurko jest szkarłatna.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Boskie!!!! Bardzo mi się podoba!
Zapraszam do mnie w wolnej chwili

Anonimowy pisze...

Cóż.. treść i akcja sama w sobie fajna, aczkolwiek wydaje mi się, że wyczułam niewprawne pióro w pisaniu... No, ale mniejsza. Poza tym - kilka błędów interpunkcyjnych, ale nie ma tragedii.

Uśmiałam się w niektórych momentach^^

Prześlij komentarz