20 stycznia 2013

Rozdział 03.

~*~*~ DANIEL ~*~*~
 
Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik przy oknie. Po złożeniu zamówienia zajęliśmy się rozmową. Karolina przez cały czas była uśmiechnięta. Gadaliśmy w sumie o wszystkim i o niczym. Zaniepokoiło mnie, że tak nagle na miejsce uśmiechu weszło zdeterminowanie. Widziałem, że coś ją trapi, więc postanowiłem zapytać. Położyłem moją dłoń na jej dłoni.
- Karolina, co się dzieje?
No to już jest naprawdę dziwne. Nie jest nieśmiałą dziewczyną, ale teraz zaczęła mi uciekać wzrokiem. Po chwili westchnęła, spojrzała mi w oczy i…
-Tak naprawdę to chciałam się z tobą spotkać, bo…podobasz mi się. I to bardzo.
-…
Spodziewałem się wszystkiego. Wszystkiego! Ale nie tego! I co ja mam teraz jej powiedzieć?! Nie chcę jej urazić. Nie zdążyłem się nad tym zastanowić, gdy padło drugie pytanie.
-Czy ja też ci się podobam?
-No, podobasz, ale…
Nagle ni stąd ni zowąd drzwi trzasnęły, a ja odruchowo podskoczyłem na krześle. Niestety kiedy się odwróciłem nikogo już tam nie było. W pobliżu stałą tylko kelnerka oblana kawą.
-Kto…
-Nie wiem, jakiś wariat. Kontynuujmy.
-No, ale…nie tak jakbyś chciała.
-To znaczy?
-Eh… mam już kogoś innego.
Cholera, zaraz mi się rozpłacze. Muszę coś szybko wymyślić.
-Ale to nie znaczy, że nie jesteś ładna!
-W czym ona jest lepsza ode mnie?
Ale się wkopałem. I jak jej tu wytłumaczyć, że to nie musi być koniecznie dziewczyna?
-No… ma trochę mniej tutaj.
Chaotycznie wskazałem miejsce, gdzie powinny pojawiać się piersi.
-Wolisz mniejsze?
Spytała ze łzami w oczach.
-Powiem to inaczej. Wolę bardziej… umięśnionych.
Zakrztusiła się swoją własną śliną. No zaraz mi tu zejdzie!
-Więc…
-Tak.
-Oh, ulżyło mi. Ale nie spodziewałam się tego…
Chyba się uspokoiła, ale nadal miała łzy w oczach.
-Ja też nie.
-Więc jak…
-To długa historia.
-Opowiadaj! Mamy dużo czasu.
-To… przyszło samo z siebie. Nawet ja tego nie rozumiem.
-Aaaaaha… To wiele wyjaśnia.
-Proszę. Nie drążmy dalej tego tematu.
Karolina w końcu sobie odpuściła, a resztę spotkania spędziliśmy w ciszy. Wróciłem do domu gdzieś około 18. Zdejmowałem właśnie buty, kiedy z salonu dobiegło mnie wołanie mamy.
-Daniel, pozwól na chwilkę!
Ciekawe czego chce. Cholera… no tak, pewnie chodzi jej o wczoraj. Wyjrzałem zza framugi i zauważyłem mamę siedzącą na fotelu, naprzeciwko sofy, na której siedział Filip.
-Taaak?
-Siadaj.
Ruchem głowy wskazała miejsce obok Filipa, nie chciałem jej się bardziej narażać, więc usiadłem na drugim końcu.
-Chciałam z wami porozmawiać o… no, o was.
Urwała na chwilę, jakby chciała sprawdzić, czy rozumiemy, albo chciała jakiejś reakcji z naszej strony. Ale to chyba nie ma znaczenia, bo i tak się jej nie doczekała.
-Eh… widzę, że nie jesteście za rozmowni.
-…
Złapała się za głowę i znowu westchnęła.
-Chłopcy, i co ja mam teraz z wami zrobić?
-…
-Nie mam pojęcia co w was wstąpiło. Po Filipie jeszcze mogłam się tego spodziewać, ale po tobie?
-A to niby dlaczego tylko po nim?
-Coś ty mu zrobił, to wszystko twoja wina! Mój syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił!
-Twój syn?! To ja już nie jestem twoim synem, tak?
-Wiesz, że nie to miałam na myśli!
Nie, już dłużej nie wytrzymam tego cyrku. Wstałem i zamknąłem się w swoim pokoju.
-Daniel ,wracaj tu! Natychmiast!
Robiąc jej na złość, chwyciłem za pałeczki i zacząłem walić w bębny. Dlaczego? Dlaczego?! Dlaczego, do cholery?! Czemu wszystko musi zwalać na Filipa?! To, że jestem młodszy znaczy, że nie mogę mieć własnych preferencji? To boli. Gdyby wczoraj mi tak nie odbiło, to wszystko byłoby w porządku. Nie byłoby tej "rozmowy", Filip nie byłby fochnięty na mnie, mój kubek, by nadal żył. W sumie to mu się nie dziwię. Najpierw go pieprzę, potem zamykam się, nie odzywam ani słowem, wyrzucam go za drzwi... i co go w ogóle wzięło na to podsłuchiwanie? Eh, tyle tematów do rozmyślań. Nawet nie wiem ile tak gram, ale ból w rękach zaczyna mi się dawać we znaki... I nie tylko w rękach.


2 komentarze:

elizabeth pisze...

przeczytałam właśnie wszytskie 3 rozdziały i musze przyznać , ze to jest genialne :D nie moge się doczekac następnego rozdziału

Unknown pisze...

ooooj. Czekam na następny rozdział. Szkoda mi ich obu... Jedno małe nieporozumienie i obaj cierpią.

Prześlij komentarz