23 lipca 2013

Rozdział 09.

~*~*~ FILIP ~*~*~

Gdy Marcel wpuścił mnie do środka, od razu udał się do kuchni. Trzeba będzie wymusić jakoś od niego śniadanie. Wychylił się zza drzwi.
-Chcesz coś do żarcia?
Jak ja kocham tą jego dobroć. Chociaż… kto by mi się oparł? Po zrobieniu za pasożyta postanowiłem wrócić do siebie. Gdy się zacząłem zbierać, dostałem sms-a, który zaprzepaścił moje plany i znowu musiałem prosić Marcela maślanymi oczami o zostanie.
-Maaaaaarceeeeel~
-Jasne, możesz zostać, ale po południu wypad, bo mam spotkanie.
Zostało mi tylko triumfalnie się uśmiechnąć.

~*~*~ DANIEL ~*~*~

Ciekawe jak ojciec zareaguje na mój niecny plan.
-Heluś, kochanie, a Filipek przyjdzie?
Tak…teraz jesteśmy u dziadków, no bo… jak babcia mogła zaprzepaścić taka okazję zaproszenia nas na obiad? Po pytaniu, zamiast odpowiedzi, zadzwonił dzwonek domofonu. Oh, Filip, jasnowidz. Niestety, ojciec był najbliżej drzwi i poszedł otworzyć. Całe szczęście, że babcia pobiegła za nim.
-Oh Filipku, już myślałam, że nie przyjedziesz i nie odwiedzisz babci.
-Przestań tak do niego mówić, kobieto, przecież to mężczyzna. Teraz on będzie za nas walczyć z Niemcami!
No to teraz wiem po kim ojciec to ma.
-Ryszardzie, pokonałeś już tych Niemców wieki temu.
-Ale one się mnożą, jest ich więcej!
Babcia zrobiła typowego facepalm’a i pokręciła głową z poirytowaniem. Filip wziął dziadka na stronę, coś mu powiedział, po tym dziadek go poklepał z uznaniem.
-Moja krew.
Ojciec za to zacisnął szczękę i zaczął zgrzytać zębami.
-No to jak już zakończyliśmy ten temat to chodźmy już do stołu, bo widzę, że Hela was nie dokarmia.
Usiadłem po prawej stronie Filipa. Przez to, że jest leworęczny, prawą rękę miał wolną i musiał to wykorzystać. Aż podskoczyłem, gdy poczułem rękę na swoim udzie.
-Danielku, nie wierć się tak, bo zupę wylejesz.
Rzuciłem bratu piorunujące spojrzenie. Filip je podłapał i zniżył głos do szeptu.
-Mówiłem? A chciałeś bez przygotowania.
 Kiedy zjedliśmy już obiad (co trwało trochę długo, bo babcia ciągle dokładała nam jedzenie, mówiąc, że wyglądamy jak szkielety), babcia zaczęła wypytywać Filipa o jego życie prywatne.
-Filipku, poznałeś już jakąś fajna dziewczynę? Bo w twoim wieku chłopcy interesują się już dziewczętami.
-N-no jest taka jedna.
Że co? Zaintrygowany spojrzałem na niego, ciekawy co powie.
-A jak się nazywa? Ile ma lat? Jak wygląda? Czym zajmują się jej rodzice? A poznałeś ich?
-No więc ma na imię… Diana. Jest młodszą ode mnie i niższą brunetką z brązowymi oczyma …
Z każdym kolejnym słowem, czułem się coraz bardziej zawstydzony. Halo, ja tu jestem! Zerknąłem na ojca, by zobaczyć jego reakcję, a on robił się coraz bardziej czerwony.
-A kto nie jest niższy? Mów dalej, skarbie.
-Jest cudowna, ale jedyna zła rzecz to jej ojciec. Nie lubię go z wzajemnością.
W tym momencie twarz ojca przybrała kolor dorodnego buraka.
-Arnoldzie, coś się stało? Mam dzwonić po pogotowie?
-Niemcy! Niemcy nas zaatakowali! Dosypali nam czegoś! Wszyscy umrzemy!!!
Dziadek rzucił się na ziemię i turlając się po niej, złapał się za szyję.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

-Co ty tu robisz, pedale, nikt cię tu nie zapraszał! Nie przychodź więcej do mojej rodziny!
-…
-Na chuj się gapisz?! I co to, kurwa, było z tą laską?
-To najpierw nie mogę mieć faceta, a teraz laski?
-Tak? Ale ona jest dziwnie podobna do twojego brata, mylę się?
-Czysty przypadek. Nie odpowiada ci mój typ?
Filip patrzył się na ojca z wyzwaniem w oczach. Ta kłótnia była jeszcze ostrzejsza niż poprzednia. Na szczęście obyło się bez rękoczynów. Gdy Filip już poszedł, postanowiłem jeszcze bardziej wkurzyć ojca. W łazience jedna rzecz mi się rzuciła w oczy. Niby chciałem to zrobić w wakacje, ale… taka okazja nie mogła się zmarnować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

-Daniel, coś ty zrobił?! Co ty, pedał jesteś, że się farbnąłeś?! I co to w ogóle za kolor?!
-L'oreal 67 Pure Scarlet bardzo intensywna czerwień.
-Kurwa, przecież wiesz, że nie o to mi chodzi!
-To po co się pytasz?
Ojciec chciał już coś powiedzieć, ale byłem szybszy.
-Wychodzę.
-Co?! Chyba nie zamierzasz tak wyjść?! Wyglądasz jak dziwka! I co ty w ogóle masz na sobie?!
-Ubranie?
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!
Czułem, że jak dłużej będę się z nim droczyć to dostanę po mordzie, więc szybko zwiałem z mieszkania.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Wychodząc z dyskoteki myślałem tylko o spodniach, które miałem na sobie. Nie żebym zawsze nosił jakieś luźne, ale te to już przesada! Jedyne co robiłem na imprezie, to poprawiałem wrzynające się w dupę spodnie! Nawet nie mogłem się porządnie napić! Tak więc, trzeźwy (tak trzeźwy, jakby nie było pamiętam jeszcze twarze tych dupków, którzy się do mnie zalecali) wracałem do domu. W pewnym momencie stanąłem z dylematem: wybrać krótsza drogę, czy może jednak dłuższą? Z jednej strony, krótsza dojdę szybciej, ale kręcą się tam dziwne typki… A chuj z menelami! Nie wytrzymam dłużej z tymi spodniami! Uliczkę oświetlały słabe światła latarni. Na początku wydawało mi się, że nikogo tu nie ma, ale po pewnym czasie ukazała mi się męska sylwetka. Nie chcąc go prowokować, wbiłem wzrok w ziemię i przyspieszyłem kroku. Oczywiście cudem by było, gdyby mnie olał, spodziewałem się, więc jakiejś zgryźliwej uwagi, no ale na pewno nie klepnięcia w tyłek!
-Ale fajna dupa!
Tylko spokojnie, jest sam, nawet jeśli będzie chciał się tłuc, przecież mam szansę. No jestem mężczyzną, czy nie? Chociaż… w tych ciuchach  byłoby trochę ciężko… Szybko go wyminąłem i jeszcze bardziej przyspieszyłem, chcąc jak najbardziej się od niego oddalić i mieć święty spokój, co niestety nie było mi dane, bo przede mną wyrosło jeszcze dwóch napakowanych gości.
-Gdzie ci się spieszy, złotko?
Złotko? ZŁOTKO?! Tego gościa pojebało? Jeśli zaraz się nie przesunie i mnie nie przepuści, daję słowo, wpierdolę mu.
-Co tu robisz o tak późnej porze, mała?
Ten gościu jest tak pijany, tak głupi, czy… ja naprawdę wyglądam jak laska? Nie, to niemożliwe… przecież jestem taki męski! Zanim zdążyłem jakkolwiek pomyśleć o ucieczce, poczułem jak jeden z nich wykręca mi ręce do tyłu. Drugi zaś zaczął swoimi jeździć po mojej klatce piersiowej w nadziei szukając czegoś wypukłego.
-Strasznie płaska nam się trafiła.
Nie zniechęciło go to jednak, już po chwili poczułem jak jego ręka zniża się niebezpiecznie ku mojemu rozporkowi. Przejechał kilka razy ręką po moim członku  niedowierzając, a kiedy uświadomił sobie, że jestem facetem, odsunął się jak oparzony.
-Ona… to nie ona!
-Kris, co ci odbiło?
-Mi odbiło? Łysy, sam zobacz!
-Co mam zobaczyć?
-To transwestyta!
Nie wytrzymałem i wybuchłem.
-Nie jestem, kurwa, żadnym jebanym trans!
Od razu pożałowałem tych słów, bo ten który wyglądał na bossa, szybko do mnie podszedł. Złapał mnie za podbródek i zaczął oceniać moja twarz.
-No cóż panowie, nie wybrzydzajmy.
Jego przydupasy popchnęły mnie na ścianę z taką delikatnością, że aż poczułem, jak pęka mi żebro. Jęknąłem z bólu, a oni zaczęli zdzierać ze mnie ubrania. Kiedy już tak stałem, jak mnie pan Bóg stworzył, tylko z butami na nogach, patrząc na to co zostało z moich jebanych spodni, znów podszedł do mnie ich szefuńcio i rozpiął rozporek pokazując swojego mega dużego kutasa. Chyba nie myśli, że wezmę go do ust, nie?
-Och, biedaczek nie wiem co ma robić? Nie martw się, zaraz ci pokażę.
W jednej chwili stałem, a w drugiej już nie. Czułem na ramionach jego ręce i członka na moim poliku. Szybko odwróciłem głowę na bok. Nie mam zamiaru poddać się tak szybko, nie będę mu ssać tej pały!
Zezłościło go to i nakierował moją głowę na to wielkie coś!
-Nie opieraj się tak, dziwko.
Wkurwiło go to tak bardzo, że zaczął go na siłę wciskać mi w usta. Gdy już się wreszcie przebił (czemu to musi być takie duże?!) postanowiłem zrobić jedną z najgłupszych rzeczy w moim krótkim, 18-letnim życiu. Zebrałem całą siłę w szczęce i…
-Ty kurwo!
Jego pięść przywitała się z moją twarzą, a w skutek upadku starłem jeszcze skórę ze skroni. Oczywiście za to ugryzienie, to było za mało. Kopnął mnie jeszcze parę razy w brzuch, a jakby tego jeszcze było mało, dostałem dodatkowo w krocze. Z bólu nie mogłem nawet palcem ruszyć, ani nawet pisnąć.
-A teraz dostaniesz to na co czekałeś, suko.
Wszedł we mnie gwałtownie. Brutal. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czułem, nawet nie mam pojęcia do czego go porównać. Z moich ust wydobył się krzyk, od razu zagłuszony przez jakiś materiał. Wszystkie siły powoli zaczęły mnie opuszczać. Usłyszałem czyjeś kroki, które się rozchodziły echem po uliczce. Świetnie, brakuje tu tylko kolejnych psycholi. Gdy stał jakiś metr ode mnie, jakimś cudem udało mi się podnieść wzrok. Ostatnie co zdążyłem zobaczyć to blask zielonych oczu.

8 komentarzy:

Unknown pisze...

Prosze powiedz mi że jego brat go uratuje i w końcu zabierze z tego cholernego domu.
Niech Filip i Daniel już będą razem. Czekam na to.
Dałoby rade by noty były dodawane częściej? Mega na nie czekam.

Anonimowy pisze...

omg, co teraz?!
musisz częściej dodawać kolejne rozdziały! biedny Daniel... ;<<<

Anonimowy pisze...

Złotko ? ZŁOTKO ?! - kocham ten tekst ! Laski , świetnie piszecie ! Wgl . co będzie dalej ? Mam ogromną nadzieję , że Daniel i Filip !! W KOŃCU !! będą razem ! Chcę więcej <3

Anonimowy pisze...

Ja chcę książkę !!!

Anonimowy pisze...

Yeey ! Kocham ten blog ! Kocham was dziewczyny :D Piszcie dalej :D Możecie częściej dodawać posty ?
Moni$ka :D !? .

Unknown pisze...

uhuhuh wreszcie znalazłam jakieś opo o braciach, już myślałam że serio nikt takich nie pisze :c poza mną.. a tu taka niespodzianka *.* zabieram się do czytania :D i zapraszam do mnie tak mimochodem http://opowiadania-yaoi-elizabeth.blogspot.com/ :D

Aluka pisze...

OMG OMG OMG OMG OMG Czemu przystopowałaś ? >.< Ciekawość jest straszana.Porzera żywcem. I to w takim momencie XD I tak sie zastanawiam - czy ten co go uratowałto jest Bartuch ???

Unknown pisze...

Nie ma nic dalej?! :( szkoda, bo czekałam na ciąg dalszy! Chciałabym by Daniel i Filip byli razem!

Prześlij komentarz