~*~*~ DANIEL ~*~*~
Od kiedy Filip wyjechał, ojciec postanowił mnie „nawrócić”. Ciągle umawiał mnie z jakimiś dziewczynami, a ja, by mu się nie narażać, chodziłem na te spotkania. Było mi wszystko jedno, bo i tak nie zwracałem na nie uwagi. No… może czasem wymsknęło mi się jakieś obraźliwe zdanie na ich temat. Z Filipem nie miałem żadnego kontaktu- nie odbierał telefonów, nie odpisywał na sms-y, po prostu nic. Z drugiej strony, obiecał, ze przyjedzie 20-ego, wiec… powinienem być cierpliwy. Tak mi minął cały miesiąc. Na czekaniu i olewaniu dziewczyn. Mamy już 20. marca, 23 ileś, a on nadal nie daje żadnego znaku życia. Czyżby zapomniał? Wiem, że ma krótką pamięć, ale bez przesady! No chociaż… minął miesiąc. Ale co on może mieć na głowie?! Powiedziałem, że go kocham, więc niech weźmie za to odpowiedzialność?! Gdy spojrzałem jeszcze raz na zegarek, było już po północy! Mamy 21. marca, właśnie skończyłem 18 lat, a mój kochany mnie olewa. Jak wreszcie raczy się pojawić, to nic mu nie wygarnę. Słowem się do niego nie odezwę. Mimo złości, nie traciłem nadziei. Ciepła kołdra i zmęczenie, jednak zwyciężyły i w końcu przysnąłem.
~*~*~ FILIP ~*~*~
Dlaczego samochód musiał się zepsuć, akurat dzisiaj? Akurat jak już jechałem do niego i byłem na jakimś pustkowiu?! Przez dwie godziny nic nie przejechało, aż w końcu… zobaczyłem światła! Kurwa, jebany skurwiel się nie zatrzymał! Ja pierdolę, jaka szmata! Nie! Cofam to! Mój zbawiciel po mnie wrócił! Wycofał samochód i po mnie wrócił! Oh, Bóg mnie kocha, albo ja mam takie magiczne moce! Kiedy podniósł maskę, spojrzał się na mnie jak na głupka, dotknął jednej rzeczy i silnik od razu zapalił! W końcu zajechałem pod dom. Otworzyłem drzwi bez żadnego hałasu i zacząłem się skradać jak Wlaźlak po rogale. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem uroczy widok. Danie spał w dziwnej pozycji- od pasa w górę leżał na łóżku, a nogi mu zwisały. Znając go, pewnie czekał, aż przyjdę i przysnął. Oh, jaki on słodki. Podszedłem do łóżka i ukucnąłem przy nim. Palcami zacząłem jeździć po jego odkrytym ramieniu. Daniel lekko się poruszył, ale się nie obudził. Jego usta tak strasznie mnie kusiły, że nie mogłem się powstrzymać.
~*~*~ DANIEL ~*~*~
Wydawało mi się, ze ktoś mnie dotyka, ale nie byłem pewny, czy to sen, czy jawa. Wiedziałem już, że nie śpię, gdy poczułem czyjeś wargi na własnych, a rozbudziłem się już całkowicie, gdy poczułem ten charakterystyczny zapach. Złapałem Filipa za kark, mocniej go do siebie przyciągając, nadal nie otwierając oczu. Poczułem, że wstaje i wchodzi na łóżko, zawisając nade mną. Skamieniałem, położyłem ręce na jego torsie i go odepchnąłem. Miał być foch? To jest foch! Obróciłem się twarzą w stronę ściany i przytuliłem się do kołdry.
-Daniel?
-Miałeś przyjechać 20-ego, ty dupku!
-No… ale jest… dopiero 3, no nie?
-Chuj, ze jest 3! Jest 21.!
-Przepraszam, wybacz mi. Ale…
-Nie chcę tego słuchać.
-Proszę, zrobię wszystko.
To nawet ciekawa propozycja. Wysunąłem rękę spod kołdry i gestem kazałem mu się przybliżyć. Gdy to zrobił, złapałem go za ramiona i przerzuciłem na plecy. Zacząłem go całować, a ręka pozbyłem się jego koszulki. Schylałem się coraz niżej, co jakiś czas mocniej zasysając się na jego skórze. Nagle się znalazłem znowu pod Filipem. Najdziwniejsze było to, że nie mogłem nic wyczytać z jego oczu. Na jego twarzy gościł jedynie przebiegły uśmiech,
-Nie tym razem, kotku.
Usiadł wygodniej na moich biodrach i zaczął się o mnie ocierać. Myślałem, że zaraz zwariuję. Jego zapach, jego głos, ba! Jego ciało, które zostało oświetlone światłem księżyca! Tak się na niego zagapiłem, że nie zwróciłem uwagi, gdy włożył mi rękę pod bokserki. Mimo najsilniejszych chęci, z moich ust wydobył się jęk, natychmiast zagłuszony przez Filipa. Gdy się ode mnie oderwał, spojrzał mi głęboko w oczy i zadał idiotyczne pytanie.
-Rodzice są w domu?
-Ta, no i…?
-Chyba nie chcemy, by nas usłyszeli?
Wyjął rękę, ale teraz przesunął nią po mojej wewnętrznej stronie ud w górę. Było mi przyjemnie, ale ta bierność trochę mnie zaczynała męczyć. Sięgnąłem do jego paska i dostałem za to po łapach. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Wszystko w swoim czasie, słodki.
Dlaczego on jest jedyną osobą, przy której się rumienię, no?! Nie miałem jednak czasu na takie przemyślenia. Bawił się ze mną. Palcami błądził wzdłuż linii bokserek i po plecach i nie chciał pójść dalej, jednocześnie drwiąco się uśmiechając.
-Filip…
-Tak, piękny?
-Przestań.
-Ale co?
-Nie udawaj idioty! Przestań się tak bawić!
Oho, znowu nadszedł czas, by zobaczyć szparki w akcji! Tyle, że tym razem będą nie ze złości, lecz z rozbawienia. Zmienił pozycję tak, by klęczeć przede mną i uchylił moje bokserki. Jego język był bardzo gorący, a mi się to podobało jeszcze bardziej niż ostatnio, o ile to w ogóle jest możliwe. Czułem, że miał już w tym wprawę.
-Filip?
-Hm…?
-Nie przestawaj.
Chuj. Nienawidzę go! JA go proszę, by nie przestawał, a on oczywiście musiał zrobić na odwrót! Miałem wielką ochotę po prostu go zabić. Zmieniłem jednak zdanie, gdy odpłacił mi to w inny sposób. Rozchyliłem usta, by po chwili poczuć jak Filip pogłębia pocałunek. Nie miałem już jednak dalszej ochoty na te zabawy, więc podjąłem kolejną próbę pozbycia się z niego spodni.
-Aż tak ci się spieszy?
-A żebyś wiedział.
Przejechał mi ręką wzdłuż linii pleców, a ja wygiąłem się w lekki łuk.
Chciałem go przerzucić na plecy i wejsć w niego jak najszybciej. Filip złapał mnie jednak za rece uniemożliwiając mi to.
-Wiesz... miałem dużo czasu i przemyślałem to sobie. Wybacz, ale tej nocy to ty będziesz na dole.
-Chyba se żartujesz!
-Nie.
Próbowałem się wyrwać, ale skutecznie mi to uniemożliwił. W końcu przestałem się opierać czując, że już nie wytrzymam.
-Filip. Weź mnie. Tu i teraz.
-Chwila. Włóż mi rękę do tylnej kieszeni.
Zrobiłem to o co prosił i wyciągnąłem saszetkę z lubrykantem. Chciałem zaprotestować, ale poczułem jak zaczyna wkładać palce. Poczułem lekki dyskomfort, ale dało się przyzwyczaić. Gdy mnie przygotowywał, ja stawałem się jeszcze bardziej niecierpliwy.
-Filip, no! Nie baw się ze mną, tylko zrób to.
-Pewnie. Ja zrobię to od razu, a ty rano nie będziesz mógł w ogóle chodzić, tak?
-Mówi się trudno!
Spojrzał na mnie z politowaniem i nałożył trochę lubrykantu na członka.
-A teraz rozluźnij się, bo całe to przygotowanie pójdzie na nic.
Postanowiłem pomyśleć o czymś miłym, by się rozluźnić, ale nie na długo, bo po chwili poczułem ostry ból. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Nie, czekaj! Daj mi chwilę.
-A nie mówiłem?
Nie wiedziałem, że on potrafi być taki romantyczny. Scałował moje łzy, poczekał chwilę i dopiero wtedy zaczął się we mnie poruszać. Rety, jak ja w niego wchodziłem to było świetne, ale to… czy ja poszedłem do raju? Jedyną wadą było to, że już naprawdę nie mogłem się powstrzymać od jęków, więc Filip musiał mi zatkać dłonią usta. Doszliśmy prawie w tym samym momencie. Moment, gdy poczułem jak jego sperma rozlewa się we mnie był niesamowity. Czułem wtedy, że jestem cały jego. Zmęczeni padliśmy obok siebie. Dokładniej mówiąc to Filip padł na łóżko, w moje ramiona.
-Filip?
-Hm…?
-Kocham cię.
-Ja też.
Gdy zasypiałem, czułem jak moje serce bije szybciej niż zwykle.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Pierwsze co zrobiłem, gdy się obudziłem to zacząłem macać ręką miejsce koło siebie. Puste miejsce, dodam. Podniosłem się nagle łóżka, nie zważając na ból. Zachciało mi się płakać. Zostawił mnie. Znowu. Ale jednak… co by się stało, gdyby ojciec go tu zobaczył?
8 komentarzy:
znowu go zostawił :( Kiedy oni będą tak naprawdę razem? Słodcy są! Ale chciałabym żeby w końcu im się ułożyło.
gdzie on sobie poszedł? czemu go nie zabrał ze sobą? ; << czekam na kolejne rozdziały! uwielbiam ich, a buntowniczo nastawiony Filip jest taaaaaki seksowny!
Właśnie! Zgadzam się! Niech Filip zabierze Daniela do siebie a nie ucieka cały czas! JA chcę, by oni znowu byli razem! ale tak naprawdę! Blisko siebie! a nie żeby Filip go porzucał cały czas! Proszę nie męcz nas już!
Kiedy nowy rozdział ?:D
Ja baaaardzo proszę o nowy rozdział! / Annabel
Właśnie kiedy nowy rozdział? Zapraszam przy okazji na mój nowy blog
http://milosc-to-nie-tylko-radosc.blogspot.com/
Ja naprawdę błagam! Proszę! O nowy rozdział!!/Annabel
czekamy na nowy rozdział... :c
Prześlij komentarz